NIM ZACZNIESZ CZYTAĆ - ZAPOZNAJ SIĘ Z TREŚCIĄ STRONY 'UWAGA' (str. Astral Love)

piątek, 23 marca 2018

Pióro 4

Witam w ten kolejny piątkowy wieczór :)

Chciałabym tutaj również, jak na "I'm sorry Mr. Kaulitz" poprosić o komentarze osób, które czytają tę historię :) Jestem ciekawa, czy w ogóle ktoś prócz Quesse jest tutaj ze mną - którą serdecznie pozdrawiam :* - Dajcie o sobie znać, bo liczba wyświetleń wskazuje, że jest Was trochę, co mnie poniekąd cieszy, ale nie wiem, czy czytacie, czy po prostu zaglądacie i wychodzicie ;)
Jestem ciekawa Waszych opinii, co do tej historii.

Także liczę na Was i zapraszam do czytania :*

4

      Przez dłuższy czas nie miała ani jednego snu, w którym pojawił się On. Nic. Pustka. Modliła się, prosiła, błagała, ale nic. Czuła się, jakby Steven zabił jej wyimaginowanego przyjaciela. Nie odzywała się do niego. Nawet, gdy prawił jej swoje zakazy i nakazy, zlewała to. Był na nią wściekły, a ona na niego. Tylko że on mógł na nią krzyczeć - gdy ona to robiła, było jeszcze gorzej, dlatego wolała milczeć, wysłuchać niczym monologu rodziców, odejść i robić dalej swoje. Czasem działało. Czasem przypominała, że nie jest jego dziewczyną i ma gówno do gadania do tego, co robi. On jednak uważał, że jeśli z nim była - będzie z nim na zawsze. Trudno może sobie wyobrazić, ale Steven pomimo ciężkiego charakteru, wierzył, że pierwsza miłość jest tą jedną i nie ma następnej. Sam się psychicznie przy niej uwięził, wiedziała o tym, ale już zrezygnowała z tłumaczeń, że wcale tak nie jest.
      Kiedyś jeszcze odbywała ze Stevenem długie, wykańczające rozmowy, dopóki nie uznała, że to w sumie jego sprawa. Ona nie wierzyła w jedną miłość. Tym bardziej nie w to, że pierwsza jest na zawsze. Cóż. Gdyby miała tak myśleć, to Miki musiałby być z nią od podstawówki. Bo to właśnie On był jej pierwszym 'prawdziwym' chłopakiem. Później dopiero Steven jej zamącił w sercu. W sumie miała do niego sentyment tak jak do Mikiego. Dlatego zdecydowała z nimi mieszkać. Nawet nie pamiętała, kiedy z nimi zamieszkała. Te zaniki pamięci zdarzały jej się coraz częściej, ale nikomu o nich nie mówiła... W każdym razie ufała tym dwóm najbardziej ze wszystkich swoich znajomych. Byli dla niej jak rodzina. Również był trzeci, ten 'wyśniony'; ten 'aktualny', o którym rzadko mówiła, o którym wiedział chyba tylko Miki. Nigdy nie była z 'wyśnionym', prawie go nie znała, nawet nigdy nie powiedzieli sobie 'cześć', aczkolwiek kochała go na zabój... Był jej niespełnionym marzeniem...
      Spanie z piórem trochę jej pomagało, ale rzadko to robiła. Nie chciała go zniszczyć i w sumie była świadoma tego, że to nie Jego pióro.
      Po tym długim czasie pustki, czyli 'normalnego', nudnego, incydentalnego, małostkowego oraz niezrozumiałego trybu życia, które zapisywało się w jej pamięci, tworząc nielogiczny ład, dokopała się do konkretnego snu. Wszystko za sprawką tego, że ponownie zawiesiła obraz przedstawiający, widok z wnętrza starej chaty - jak podejrzewała, że chatą ten budynek jest. Dlatego głębsze poszukiwania rozpoczęła od internetu. Niestety w jej 'cywilizowanym' mieście mało było jezior, a tym bardziej lasów i drewnianych chat nad nimi. Las był jeden na obrzeżach miasta, ale nigdy tam nie była, ponieważ nic tam nie było. Oczywiście znalazła parę potencjalnych zdjęć, niestety nie było nad jeziorami chat i były to inne miasta. Wtedy przypomniało jej się swoje zdjęcie. Pamiętała jedno jezioro, a raczej staw, na którym tle pozowała w przeszłości do zdjęcia wraz z klasą na wycieczce szkolnej. Była to wyspa, na której również pytała o pochodzenie jej pióra, ale już nie pamiętała, kiedy to było. Wydawało jej się, że to było bardzo dawno temu, dlatego już tego nie pamięta. Oj tak. Czarny Anioł był chyba z nią od zawsze.
      Natychmiast postanowiła tam wyruszyć. Prom pomógł tam zawieźć ją, jak i jej auto. Dużo się pozmieniało. Coraz więcej domów wyrastało na klifach i na wzniesieniach wyspy. Od portu ciągnęły się same kurorty, motele, restauracje, baseny i spa. Dalej były to już prywatne letnie wille, bogatych obywateli, gdzie korty tenisowe, czy pola do golfa były większe niż sam dom. A tak ogólnie rzecz ujmując, wyspa była zupełnie inna, niż ją zapamiętała, tylko niektóre drobnostki przypominały jej tamto miejsce.
      Przemierzała wybrzeże. Cieszyła się, że jeszcze nie zrobili opłaty za to, że w ogóle można było przyjechać na tę wyspę i się po niej poruszać. Po lasach oczywiście nie było żadnego śladu, aczkolwiek myśl, że ludzie mogli się ich po prostu pozbyć, nie demobilizowała jej do odnalezienia stawu. Zniechęciła się tylko troszkę, gdy po dwóch godzinach jeżdżenia w kółko, nie znalazła żadnego śladu po oczku wodnym. Wróciła się do turystycznego kawałka cywilizacji, by coś zjeść.
      Wszędzie były pozajmowane miejsca, a tam, gdzie były wolne, to nie odpowiadały jej knajpy. Pora upałów była powodem zaludnienia tego miejsca. Zmuszona była zająć miejsce w restauracji, do której miała zaufanie. Wychodząc jednak na dziedziniec, też nie znalazła wolnego miejsca. Miała do wyboru trzy w połowie zajęte stoliki. Kobieta pracująca przy tablecie, rozwalona z papierami po całym stoliku. Starzec w garniturze z wystawioną twarzą na słońce, opalającą swą już i tak opaloną skórę i jakiś mężczyzna ubrany dość normalnie, choć schludnie, pochłonięty swoim komputerem, z głową przypiętą do słuchawek dousznych. Cóż. Chyba każdy by wybrał chłopaka ze słuchawkami na uszach, niż starca, który mógłby zagadać ją na śmierć.
      - Czekasz na kogoś? - Wolała się jeszcze upewnić.
      Chłopak nie usłyszał pytania, jednakże zauważył stojącą nad nim dziewczynę. Wyciągnął więc słuchawkę z ucha i zerknął w górę.
      Amelia poczuła, jak jej żołądek się ściska. Identyczny charakter spojrzenia miał chłopak z jej snów. Aż przez chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku. To co, że on miał je czekoladowe, a tamten czarne. Identyczne, enigmatyczne spojrzenie...
      - Coś się stało?
      - Nie... To znaczy... - Zrobiło się jej jeszcze bardziej gorąco, niż termometry wskazywały i tak wysokie stopnie.
      Uniósł brew i się lekko uśmiechnął. To ją wybudziło z zadumy. Stąpnęła z nogi na nogę, odwracając od mężczyzny wzrok i zbierając myśli.
      - Teraz na każdego, co ma podobne oczy do Niego, będę się tak pogrążać? - Westchnęła w myśli, opanowując się.
      - Nie ma wolnych nigdzie miejsc i... - Machnęła nerwowo ręką, by mu pokazać dowód swych słów.
      - Tak, spoko. Możesz się dosiąść. - Przesunął swego laptopa na bok, robiąc jej więcej miejsca.
      - Dzięki. - Uśmiechnęła się miło, czując, jak kamień spada jej z serca. Gdyby odmówił, chyba zapadłaby się pod ziemię. - Nie przeszkadzaj sobie. - Zawiadomiła miło, widząc, że brunet nie jest pewny, czy wkładać z powrotem słuchawkę do ucha.
      Kelnerka prawie od razu się zjawiła, ratując ich od chwilowej sztywnej atmosfery. Nie zamówiła czegoś specjalnego, dlatego również nie musiała długo czekać. Frytki z kawałkami kurczaka i świeżą sałatką chyba było robione na zapas kilogramami. To samo jak pepsi z lodem hurtowo wydawana.
      Dziwnie jej było jeść, widząc jego twarz naprzeciw siebie, dlatego zajęła się telefonem i skupiła myśli z powrotem na celu jej przybycia w to miejsce.
      Zdjęcie swojego obrazu i klasowe zdjęcie prawie niczym do siebie nie pasowało, pomimo że na jednym i drugim było jeziorko i lasy. Zaczynała myśleć, że jest idiotką, chcąc odnaleźć miejsce, które się jej przyśniło. No bo co, jeśli miejsce ze snu było po drugiej stronie kuli ziemskiej? Albo w ogóle nie istniało, a to tylko jej wyobraźnia, która przerobiła jeziorko i lasy właśnie z tego miejsca, w którym miała robione zdjęcie? A może to po prostu scena z jakiegoś filmu, który widziała i nawet nie zawróciła na niego uwagi. Wiadomo przecież nie od dziś, że ludziom się nie śnią rzeczy, których wcześniej nie widzieli. Nawet niektórzy naukowcy twierdzą, że każdą twarz, którą widzimy w snach, widzieliśmy w życiu i mogą to być osoby, które minęli nas na ulicy, których osobiście nie pamiętamy, gdy nasz mózg gdzieś tam w środku zakodował ten obraz. Sny łączą wydarzenia, przedstawiają nam nasze obawy lub marzenia. Są całkiem bez sensu. Wiedziała o tym, ale była też pewna tego, że On nie śni jej się bez powodu. Czuła się, jakby życie nocne, przeżywane podczas snu, było jej drugim realnym. Wszystko zbyt dobrze ze sobą współgrało albo to jej psychika łączyła te wydarzenia, by nadać im sensu... Nie miała pojęcia.
      - Coś nie tak? - Usłyszała nad sobą głos bruneta.
      - Nie... - Nie rozumiała, przez co troszkę się skrępowała.
      - Sorry... Miałaś taką minę, jakbyś miała się zaraz rozpłakać...
      Wyprostowała się aż. Takiego komentarza chyba nigdy, by się nie spodziewała. Przecież nawet nie myślała o niczym, co by mogło spowodować taki wyraz twarzy. Poczuła się jak kretynka. Jednakże, korzystając z sytuacji, że już się do niej odezwał, z chęcią zapytała.
      - Często tu bywasz? Mieszkasz tu?
      Uniósł z powrotem wzrok nad monitor Maca.
      - Nie mieszkam tu. - Uśmiechnął się niewidocznie. - I zależy, ile dla ciebie znaczy słowo 'często'?
      - Raczej... Chodzi mi o to, czy dobrze znasz to miejsce. - Uśmiechnęła się spalona po całości.
      - No wiesz... - Teraz on się wyprostował. - Parę barów, restauracji, hoteli. W miarę. - Rozejrzał się, wzruszając lekko ramieniem.
      Próbowała się nie roześmiać. Kompletnie nie chodziło jej o taką znajomość tego miejsca.
      - A historię? - Zapytała spokojnie.
      - Tego miejsca? - Dopytał.
      - Tak.
      - Nie. - Pokręcił głową. - A ty znasz? Jesteś stąd?
      - Nie i nie. - Odrzekła zawiedziona.
      Cóż. Można było się tego spodziewać. Co obchodzi historia jakichś miejsc takiego kogoś nowoczesnego jak on? Jego obchodziło pewnie tylko to, gdzie można się zrelaksować albo zabawić.
      Chciała już uciąć temat, ponieważ nie widziała sensu ciągnięcia go dalej, ale w zamian za to, usłyszała pytanie, które nie oznajmiało końca rozmowy.
      - Szukasz czegoś?
      - Tak... - Uśmiechnęła się blado. - To jest jednak mało ważne. W sumie to... Szukam czegoś nierealnego. - Wyśmiała się z siebie, kiwając głową przytakująco, a tuż po chwili nią pokręciła przecząco, coraz bardziej nie mogąc uwierzyć w swoje poczynania.
      Chłopak w końcu się rozchmurzył. Oparł się wygodnie o oparcie krzesła, skupiając się już całkiem na dziewczynie. Oczywiście, że dopytał, czego dokładnie szuka, nie ukrywając zaciekawienia jej słowami.
      - Tego... - Pokazała mu zdjęcie swojego obrazu.
      Chłopak wziął do ręki podsunięty telefon i całkiem bezkarnie po przyjrzeniu się zdjęciu, przesunął palcem w bok. To, co zobaczył, pozwoliło mu ściągnąć z twarzy uśmiech. Przyjrzał się uważniej, nawet przybliżył do twarzy, po czym zerknął na wyczekującą reakcji brunetkę. Zmniejszył zdjęcie, ponownie się uśmiechając i przyznając się do zajrzenia w jej prywatność, oddał jej telefon z konkretnym zdjęciem.
      Gdy ujrzała wyświetlacz, a na nim swojego chłopaka ze snu, obadała niepewnie jego minę. Teraz już nie wiedziała, co ma powiedzieć i czy w ogóle powinna jakimiś słowami to skomentować, skoro on tego nie zrobił.
      - Lasów to raczej tutaj nie ma. - Odezwał się pierwszy.
      Amelia westchnęła, ironizując w myśli jego bystrość.
      - Wiem właśnie, ale może to jest to miejsce, tylko że lasy wycięli...
      - Nie wiem, ale wątpię. - Rozejrzał się ślepym wzrokiem po dziedzińcu.
      Westchnęła ponownie.
      - To nawet nie wygląda, jakby było gdziekolwiek w okolicy... - Przyznała, zdając sobie sprawę, że jej wycieczka była tylko stratą czasu.
      - Nie ma napisanego z tyłu obrazu autora, daty, albo miejsca?
      - Ja to namalowałam... - Wyznała, zerkając na niego.
      - Ah... - Zaskoczył się, ale zaraz zrobił niezrozumiałą minę. - Jak to? Namalowałaś coś, czego teraz szukasz? - Zmarszczył aż czoło, spodziewając się odpowiedzi.
      - Tak. - Skinęła głową. - To mi się śniło... - Wyjaśniła, widząc jego szok. - Mówiłam, że to nie jest realne, ale mam wrażenie, jakby to miejsce istniało naprawdę.
      No tej odpowiedzi akurat się nie spodziewał. A już myślał, że sobie żartuje! Nikt nie wiedział, jak w tym momencie ta dziewczyna go zaciekawiła. Zwłaszcza gdy ujrzał to drugie zdjęcie. Wydawała się normalna, pomimo że bardzo mu się spodobała, tak teraz widział w niej coś dziwnego, co miał nie pohamowaną chęć odkryć, a raczej poznać temat drugiego zdjęcia...
      - Heh... To dziwne, co ty robisz... Przecież śni nam się coś, co nie jest wytłumaczone, w żaden logiczny sposób. Jak możesz szukać czegoś, co wymyśliła Twoja głowa? - Naprawdę nie rozumiał.
      - Bo czuję, że to miejsce istnieje. - Powtórzyła.
      - Ekhm... - Poprawił się na krześle i przesunął laptopa, by móc podeprzeć na stoliku łokieć i pogłaskać się po swym lekkim zaroście. - Jeśli istnieje, to można wiedzieć, co cię tam tak ciągnie?
      - Coś, czego nie mogę wytłumaczyć racjonalnie i nawet nie zamierzam próbować. Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że ten sen odmienił moje życie...
      Chłopak bardzo był poruszony jej słowami. Nigdy w życiu nie spotkał takiego... Dziwnego człowieka. Przyglądał się jej chwilę. Przez chwilę sądził, że może nie jest zdrowa, albo może robi sobie z niego żarty...
      Zaśmiał się.
      - Żartujesz, prawda?
      - Nie.
      Ponownie zmarszczył czoło, a uśmiech zniknął, nie chcąc jej niczym urazić.
      - Więc przyjechałaś tutaj specjalnie dlatego, że ci się to śniło? - Naprawdę nie mógł w to uwierzyć.
      - Tak... - Przyznała zawstydzona, widząc jego minę. - Przepraszam. Ja już pójdę... - Zablokowała telefon, wołając kelnera gestem ręki.
      - Nie, nie. Zaczekaj. - Zawołał. - Zaciekawiło mnie to. Twoje... Poświęcenie... Dla snu... - Nie wierzył w to, co mówi. Nadal bardziej go interesowało jej drugie zdjęcie.
      - Cóż. Jestem ze snami na 'ty', jakby to powiedzieć. Więc dla mnie nie jest to nic szczególnego.
      - To niespotykane. I... Zawsze malujesz to, co ci się śni?
      - Nie zawsze. - Zawstydziła się ponownie. - Mam jednak sporą kolekcję... - Dodała jeszcze bardziej niepewnie.
      - I co? Sprzedajesz je?
      - Nie. Maluję dla siebie. Te obrazy są częścią mnie, bo to, co na nich jest, śniło mi się w nocy. Nie mogłabym ich sprzedać.
      - Rozumiem... Masz jeszcze jakieś zdjęcia swoich obrazów?
      - Chciałbyś je obejrzeć? - Zaskoczyła się miło, a serce zabiło mocniej.
      - Pewnie. Zaciekawiłaś mnie. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
      Nie mogła oderwać od niego wzroku. Jego uśmiech... To było coś tak pięknego, że już długo takiego widoku nie miała okazji widzieć. Jego czekoladowe oczy nie wydawały się kłamać. Błyszczały zaciekawione i dziwnie szczere. Zaczynała mieć wrażenie, że zna go od lat.
      Kelnerka podeszła z rachunkiem, a ona go wyrównała swoją kartą.
      Otworzyła swą galerię i podała mu telefon, od razu zaznaczając, że zdjęcia nie przedstawiają realnego efektu obrazów, jak i dodała, że ma tylko parę zdjęć.
      - On też ci się śnił? - Zapytał w końcu o to, co go nurtowało, pokazując jej wyświetlacz.
      - Tak. Dlaczego pytasz? - Wydawało jej się, że już bardzo dosłownie powiedziała, mu, że te obrazy jej się śniły.
      - I też go nigdy nie widziałaś?
      - Nie widziałam go nigdy, ale... Czuję się, jakbym go znała od lat. Śni mi się On od bardzo dawna. - Dziwnie ciężko jej było o tym mówić. Nie podobał jej się ten temat wcale. - A ty? Masz sny?
      - Czasami. Chyba jak każdy. - Uśmiechnął się.
      - Nie. To znaczy tak, każdy ma sny, ale nie wszyscy je pamiętają i mówią, że im się nic nie śni... Ja nie śnię od dłuższego czasu... - Wyznała ze skruchą i żalem.
      Zerknął na nią badawczo, słysząc jej ton głosu.
      - Więc jesteś tu, bo chcesz odnaleźć swoje sny? - Zażartował.
      - Tak jakby... Tak. - Wyznała. - Tak właśnie jest. - Przytaknęła głową dla uwiarygodnienia.
      - Jesteś... Zaskakujesz mnie. Jesteś... Niesam...
      - Wiem. Jebnięta. - Przerwała mu.
      Chłopak się zaśmiał.
      - Może się przejdziemy?
      - Jeśli nie masz żadnych planów, z chęcią. - Zerknęła na jego komputer.
      - Nie mam akurat. - Zamknął posrebrzany sprzęt.
      - Więc... Amelia jestem. - Wyciągnęła do niego dłoń.
      - Tom. Miło cię poznać. - Przyznał szczerze, choć niepewnie.
      Amelia odniosła kolejne dziwne wrażenie, jakim był przyjazd w to miejsce tylko po to, żeby poznać tego chłopaka.


CDN