NIM ZACZNIESZ CZYTAĆ - ZAPOZNAJ SIĘ Z TREŚCIĄ STRONY 'UWAGA' (str. Astral Love)

piątek, 2 marca 2018

Pióro 1

Witam

Pierwszy rozdział oparty jest na śnie, który jest wstępem do dalszych losów tej historii. Całość nie będzie polegała tylko na snach, aczkolwiek moje notatki w telefonie (cała ta historia powstała w telefonie) właśnie od niego się zaczynają.

Rozdziały nie będą zbyt długie - na pewno nie takie, jak w 'I'm sorry Mr. Kaulitz'. Mają być treściwe i lekkie do czytania :) 

Od razu zaznaczę fakt, że historia może pogubić czytelnika w wydarzeniach, czasie i innych rzeczach (wymieniłam to, co mnie by zgubiło, gdybym nie wiedziała, o co w niej chodzi xD) Ale zapewniam, że każdy incydent, wszystkie wydarzenia są ważne i nie dzieją się bez powodu, wszystko będzie w miarę upływu czasu wyjaśniane.

Tymczasem zapraszam na pierwszy odcinek. Jestem trochę zdezorientowana i podenerwowana, bo nie wiem, czego mam się spodziewać, dlatego jestem ciekawa, co o tym sądzicie - zachęcam do pozostawienia komentarza, one zawsze motywują i sprawiają, że można coś zmienić lub dodać z korzyścią dla Was, jak i dla mnie :)

1

Obudziła się zlana potem. Oczy szeroko otwarte jak po mocnych, porannych, paru kawach. Paraliż ciała. Zaciśnięte zęby. Szybko poruszające się gałki oczne, których wzrok nie patrzył trzeźwo. Cały czas przed oczami miała sceny z koszmaru. Czuła, jak serce mocno jej wali. Wiedziała, że był to sen. Pomału dochodziło wszystko do niej.
- To już więcej mi się nie przyśni. - Odrzekła w myśli, zerkając w ciemne, duże okno.
Przełknęła ślinę i dopiero teraz odzyskała zdolność ruchu. Odwróciła się na drugi bok. Zamknęła oczy, chcąc zapomnieć o minionym koszmarze i pójść dalej spać. Niestety. Nie było jej to dane.
Wpatrywała się w szafkę nocną, na której widniało czarne, spore pióro. Wprawdzie to sama nie wiedziała, jak ono się znalazło w jej świecie. To pióro jej się śniło. A raczej ogromne skrzydła, które zawachlowały tuż przy niej z taką siłą, a powiew wiatru był na tyle mocny, że strącił ją z nóg. Odruchowo złapała się czegoś, co było pod ręką. A pod ręką znalazła tylko to ogromne skrzydło, którego nie udolnie się chciała chwycić. Rażące światło szarego nieba oślepiło jej oczy i zleciała z dużej wysokości. Nie zdążyła upaść. Obudziła się tak, jak teraz, zlana potem i paraliżem. Pióro znalazła, dopiero gdy wychodziła rankiem z łóżka.
Od tamtej nocy jej życie się zmieniło. Odkąd sięga pamięcią, niemalże co noc miewa koszmary senne. A od czasu posiadania tego pióra, jakoś dziwnie mniej się ich boi. Te ogromne, czarne skrzydła widziała tylko kilka razy. Zawsze ukazywały się jej na wyciągnięcie ręki. Zawsze wyciągała w ich stronę dłoń, ale już nigdy nie udało jej się ich złapać. Przeczytała mnóstwo książek, artykułów, filmów dokumentalnych i ujęć eksperymentów ludzkich, ale w żadnym z nich, nie znalazła odpowiedzi na swoje pytanie.
"Dlaczego udało mi się wyciągnąć ze snu, coś, co przecież nie istnieje?"
Zahaczyła swe poszukiwania o temat Voodoo. Oczywiście, że stworzyła lalkę, podobiznę skrzydeł i użyła do tego samego pióra. Niestety po seansie nic się nie wydarzyło. Lalka trafiła do szuflady. Wtedy wpadł kolejny pomysł. Krucyfiks, biblia, świece, odpowiednia modlitwa. Niestety to na nic. Pomimo że za małolata wydawało się jej, że coś tam z przyjacielem wywołała - dmuchnął wiatr, zgasły świeczki i zaskrzypiała podłoga. Potem przez kolejne dwa tygodnie straszyli się wzajemnie - to była komedia. Przeszukała cały internet w celu odnalezienia tego ogromnego ptaka z czarnymi skrzydłami. Oczywiście, że znalazła, ale wszystkie były o wiele za małe. W telewizji trafiła na film dokumentalny pod tytułem 'Biblia Diabła'. To było to, czego szukała, a przynajmniej tak się jej wydawało. "Czarny Anioł" w googlach ukazywał się jej taki właśnie, jak chciała, by się jej ukazał, ale do dziś wątpiła, że to może być to... Na jednych z wakacji, na które pojechała z rodzicami, mianowicie na wyspę Eron, zbystrzała sklep z pamiątkami. Nie weszłaby tam, gdyby nie zauważyła na wystawie sklepowej dużego łapacza snów. Weszła, zapytała i pokazała swe pióro. Nic. Ekspedientka nie miała pojęcia, jakiego zwierzęcia jest to pióro, ale była nim zachwycona i spytała, czy nie może jej odsprzedać. Nigdy w życiu.
Każdego wieczora marzyła, by ten Anioł przyśnił się jej jeszcze raz. Jeszcze raz, ale tak, by mogła ujrzeć go całego. Jej pragnienie odnalezienia właściciela pióra było ogromne, przez to skłaniało ją do różnych absurdalnych czynów. Między innymi było to, kontaktowanie się z duszami pozaziemskimi, by mogli jej w tym pomóc. Do dzisiaj go nie odnalazła, za to odkryła swoje dziwne zdolności, które pozwalały czasami odwrócić jej uwagę od pióra.
Chłopak, który właśnie dzisiejszej nocy jej się śnił, śnił się jej dość często. Zawsze miał duże, czarne, błyszczące oczy, roztrzepane, czarne włosy do ramion i był niesamowicie wysoki. Uważała go, za swój owoc kontaktowania się ze zmarłymi. Niestety on w snach nie był zbyt przyjazny, a czasem, tak, jak na przykład teraz, przerażający.
- Dlaczego, gdy mi się śnisz, to się boję? Czuję wtedy coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Coś, co czuję nadal, gdy o tym myślę. Coś, co sprawia, że chcę tego więcej... To nie jest chyba, jakaś dziwna platoniczna miłość?
Ujęła w dłonie pióro. Palcem delikatnie przejechała po jego krawędziach i uśmiechnęła się do siebie.
- Pasowałyby do Ciebie te skrzydła... Byłbyś wtedy bardziej przystojny, niż byłeś... Byłbyś wtedy moim Czarnym Aniołem...
Poczuła chłód na swoim policzku. Wstrzymała oddech, a wzrok wbiła w sufit. To na pewno nie był żaden powiew wiatru, ponieważ ten chłód odczuwała cały czas. Jakby, ktoś przyłożył do jej policzka zmarzniętą na kość, dłoń. Przeszły po jej ciele ciarki. Paraliż ciała znowu nastał, tak wielki, że aż się bała oddychać i mrugnąć powiekami.
Wiedziała, że odkąd pióro znalazło się w jej dłoni, igra z nadprzyrodzonymi mocami. Nie miała pojęcia, jaki zasięg i jak wielką moc posiadają, ale była pewna, że to nie było nic normalnego, w co normalny człowiek mógłby uwierzyć.
Czuła się, jakby miała dostać zaraz zawału. To była ta adrenalina, którą kochała i od której była już chyba uzależniona.
- Zabierz mnie... - Wydusiła cichutko z siebie, spuszczając powietrze z płuc. - Stanęliśmy prawie twarzą w twarz. Chcę wiedzieć, czego ode mnie chciałeś. Chcę ujrzeć twe przerażające oczy jeszcze raz... Proszę... - Mówiła powoli.
Nic się niestety nie wydarzyło. Chłód z policzka zniknął, a ona na siłę myślała o śnie, sprzed chwili, w którym biegała po ogromnych zdobnych holach.
Dość młoda kobieta pomnożona razy trzy, szeroko i przyjaźnie się do niej uśmiechała. Wyciągała dłoń w stronę dziewczyny. Prawdopodobnie pomocną, gdyż ta nie umiała wyjść z ciemnych holów, niewyobrażalnie wielkiego budynku. Duże okna wcale nie wpuszczały wiele światła, a raczej tylko jego smugi, a cienkie promyki nadawały pomieszczeniom półmrok. Wysokie sufity i kamienna posadzka. To była prosta droga z punktu A do punktu B, którą dzieliły ogromne, zdobne drzwi.
Kobiety, jak dobre przyjaciółki ozdobione malowniczymi uśmiechami zerkały na nią i towarzyszyły jej w wędrówce, która nie miała końca, która nie była dla niej zbyt miła. Czuła na sobie ich wszystkich wzrok. Czuła obecność czegoś lub kogoś, kto silnie wpływał na jej emocje. Czuła strach, ale i rozkosz.
- Tam nie idź. - Mówiła jedna przez drugą.
Słuchała ich. Wierzyła im, ponieważ czuła, że one nie są tym, na kogo wyglądają. Nie są ludźmi. Są czymś, czego nie potrafiła nawet opisać. Nawet gdy zerknęła w ich stronę, widziała tylko ciemne włosy i dość blade, choć nadal ludzkie twarze. Nic dziwnego by w nich nie było, gdyby nie to, że chodziły cały czas nad nią. Patrzyły na nią cały czas z góry. Jakby kroczyły po niewidzialnej podłodze, która spokojnie mogłaby istnieć przy tych wysokich sufitach. Trzymały się za nią. Były bardzo przyjazne i wierzyła przez długi czas, że udzielają jej wskazówek. Ich ton głosu był zmartwiony i ciepły. Jak dobrych przyjaciół od serca.
Tymczasem ona cały czas wędrowała. Z holu do holu, przez korytarze niemające końca. Chciała się ukryć, przed tym czymś, co odczuwała. Chciała uciec stamtąd i im dalej szła, tym bardziej się bała i przyśpieszała kroku. Zaczęła rozumieć, że albo chodzi w kółko, albo żadne z drzwi nie prowadzą na świat. Nie potrafiła wyjść z tego zamku, a świadomość, że On w nim jest, że chce ją dorwać i w nim uwięzić, to było to, czego tak bardzo się bała i, czego tak bardzo pragnęła. Bo wiedziała, że gdy to zrobi, zbliży się do niego. Niestety pierwszy był strach, który był silniejszy od pragnienia.
Cofnęła się, nie widząc drogi ucieczki i tracąc wszelką nadzieję. Spojrzała w ciemność pod wysokim sufitem nad olbrzymimi drzwiami. Twarze trzech kobiet w mgnieniu oka zaczynały się zmieniać w maskarady, a to pozwoliło jej zrozumieć, że nie pomagały jej uciec, tylko prowadziły ją do Niego. Bawiły się nią tylko przed finałem.
Jej ciało jeszcze bardziej się spięło. Zamierzała uciec tym razem od nich i najlepiej od wszystkiego w tym miejscu, ale gdy tylko się odwróciła, ujrzała Go. Stał najpierw przy jednej z kolumn, a po chwili zaczął się unosić i z jakiś metr nad kamienną podłogą zawisł. Patrzył przed siebie, ale gdy zerknęła w górę, na jego boską, nieskazitelną twarz, zwrócił na nią swój złowrogi wzrok, którym prześwietlał jej duszę. Jego ręce drgnęły, rozkładając się w zwolnionym tempie, a ona poczuła, ze zduszonym krzykiem, to samo. Jej ciało oderwało się od ziemi, a to znaczyło tylko jedno. Przegrała, wybudzają się ze snu.
Nienawidziła tych snów, ale w rzeczywistości pragnęła wiedzieć, co dalej? Denerwowało ją to, że przez swój strach musiała się budzić w takich decydujących momentach...
- Jesteś moja... - Usłyszała stłumiony głos.
Była tak tym podniecona, że przez chwilę się pogubiła, czy to usłyszała, czy to ona pomyślała. Zbłądziła między rzeczywistością a nierealnym światem. Odczuła to w tym momencie dostatecznie.
- Czy to ty? - Zapytała dla upewnienia się, rozglądając po swoim pokoju. Nie dostała żadnej odpowiedzi, ale wolała w razie czego odpowiedzieć.
- Jeśli to ty... To mogę być twoja na zawsze... - Czuła wyraźnie swoje emocje. Nie wiedziała, czy sama się nakręca, czy naprawdę w tym momencie się z nią skontaktował. - Zawsze i, kiedy tylko chcesz... - Dokończyła.


CDN

2 komentarze:

  1. Pierwszy rozdział mi się bardzo podoba. Na początku nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale miło mnie zaskoczyłaś.
    Przyznam szczerze, że trochę się pogubiłam w tych snach, w tym przechodzeniu z jawy w sen i z powrotem. Widzę, że oddzielasz to kolorem czcionki, może do tego dodaj jeszcze kursywę lub odstęp, żeby było to jeszcze bardziej widoczne? Mnie by się lepiej czytało, ale nie musisz się oczywiście kierować tym, co mi będzie pasować! :D
    Opowiadanie zapowiada się ciekawie. Zaintrygowałaś mnie tym piórem, chociaż domyślam się, do kogo ono należy, lecz nie wiem, czemu znalazło się u dziewczyny. Spodziewam się że w Twoim opowiadaniu Bill będzie czarnym charakterem, więc tym bardziej chciałabym przeczytać kolejną część jak najszybciej. Może w drugim rozdziale będzie więcej informacji i szczegółów o bohaterach.
    Czekam na kolejny odcinek i przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale chciałam nadrobić Twoje drugie opowiadanie, żeby sobie nie mieszać.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaśniejszą czcionką odznaczam sny, które Mi się przyśniły :) Napisałam to na wstępie :P Większość nie będzie odznaczana, ale fakt postaram się bardziej odznaczać to, co jest 'naprawdę', a co jest 'snem'. Dziękuję za zwrócenie uwagi :*
      Z tym piórem będzie cała historia :P W sumie to wydaje mi się, że tak powinnam nazwać to opowiadanie, bo wszystko się będzie obracać wokół tego pióra, ale... No. Wydaje mi się ciekawsza 'Astral Love'.
      Jestem sama podekscytowana tym opowiadaniem, ponieważ tutaj niemalże każda rzecz ma swoje znaczenie. Mam nadzieję, że mi wyjdzie cały efekt, który nazywam poniekąd 'psychologiczną' historią.
      Cieszę się, że Ci się spodobało :*
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń

Twoje kilkanaście sekund na komentarz jest dla mnie motywacją do publikacji nowych odcinków :)